Jestem pod wrażeniem ludzkiego organizmu. Jego "odnawialności". I w żadną inną teorię nie zamierzam wierzyć.
Może być skrajnie wyczerpane, napięte od bólu i cierpienia. Nawet schorowane. Faszerowane chemią, lekarstwami. I to często część procesu. Czasem nawet jest w tym jakaś lekcja, więc jest w tym sens. Odpowiednio zadbane i zregenerowane potrafi się odnowić szybciej, niż by się wydawało.
Jest się w stanie wysmuklić, odmłodzić, uzdrowić, rozluźnić.
I o jedno proszę nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej. Jeśli przyszła choroba, to znaczy że po drugiej stronie bieguna jest potencjał, aby z niej wyjść. Właściwie choroba już jest formą oczyszczania organizmu. Ciało słabnie, bo energia została skumulowana, aby przepracować problem, więc jest jej brak na pozostała aktywność.
I o jedno proszę nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej. Jeśli przyszła choroba, to znaczy że po drugiej stronie bieguna jest potencjał, aby z niej wyjść. Właściwie choroba już jest formą oczyszczania organizmu. Ciało słabnie, bo energia została skumulowana, aby przepracować problem, więc jest jej brak na pozostała aktywność.