Czego Ona pragnie?


Wcale nie tego, aby On został sprowadzony do roli bankomatu.
Choć bywa, że obojgu się tak wydawało.


Ona chce ostoji. Ciepła.
Nawet jeśli sama jest zagubiona.
Nawet jeśli nie może siebie znieść.
Nawet wtedy, kiedy się w niej gotuje.
Nawet jeśli nie umie mu o tym powiedzieć.
To i tak potrzebuje Jego silnego ramienia,
które jest jak pokarm.

Ona będzie go odpychać.
Bo jeszcze zmaga się w sobie.
Bo to, co się w niej dzieje
musi się wyładować i wypłynąć.
Latami hodowane pasożyty
na samym dnie brzucha dają popalić.
Są głośne i męczące.

Musi sama usłyszeć w jakich krzywdach nieświadomości tkwiła.
Co robiła sobie i Jemu.
On może się chwilowo odsunąć. Zdystansować.
Nawet wyprowadzić.
Ale jeśli Jego miłość zostanie przy niej.
Bez warunków. Terminu ważności. Oczekiwań.
Ona się wzmocni.
Stanie na własne nogi. I odnajdzie.

Bo będzie otoczona jego bezpiecznym kręgiem.
Bo będzie wiedziała, że On ją zawsze osłoni.
Że może skonfrontować się z własnymi cierniami.
A On poczeka.
Bo kiedy jej własne lęki zmrożą jej krew.
Ta energia okryje ją ciepłym kocem.
Jeśli utraci oddech
Ta siła będzie oddychać za nią.


-------------------------------------------------------------