Niewidzialna dłoń

 



Byłam w hospicjum u mamy

Pośród ludzkiego cierpienia. Trosk odwiedzających.
Zaniesionych czekolad,  miodu, owoców, naprawionego zegarka
Zdjęć poukładanych w ramce
Widoku wychudzonych i niedołężnych ciał

Poczułam coś jeszcze.

Spokój i taką wewnętrzną zgodę.
Na przemijanie. Na odchodzenie. Na podsumowywanie życia

I przyszła mi historia sprzed 7 lat
W tym samym miejscu pożegnałam babcie

Już od dawna nie była świadomością w tym świecie. 
Tego dnia nie otwarła nawet oczu. Twarz miała od dawna maskowatą  Bezemocjonalna.  
Alzheimer wyniszczył mózg i  cały organizm.

Złapałam z duszą babci kontakt telepatyczny

Zapytała mnie w myślach? Czy pozwolisz mi już odejść? Czy już teraz rozumiesz swoje powołanie?

- Jeśli taka Twoja wola. Bądź szczęśliwa i idź do światła - odpowiedziałam

Za kilka dni dostałam telefon. Babcia odeszła. Spokojnie. Po śniadaniu.

Wczoraj szczególnie mocno ta historia wróciła do mnie
Na podwórku hospicyjnym siedziałyśmy z mamą. 
Śpiewałyśmy mamy ulubioną piosenkę "Walentyna"

Na przeciwko kobieta karmiąca swoją mamę. Ta staruszka była łudząco podobna do mojej babci
Łatwo nawiązałyśmy kontakt. Werbalny jak i duchowy. 
No tak ta sama choroba. Dowiedziałam się też  co to kitesurfing. 
Jej syn uprawia. Widziałam nagranie. Boski sport wodny.

I tak bardzo czułam, aby opowiedzieć właśnie tę historie o odejściu babci, aby nie przetrzymywać dłużej bliskich niż ciało ma  siłę. Dusza wie kiedy ma odejść.

Kiedy to mówiłam miałam ciarki. Kobieta na przeciwko łzy.
To są niełatwe tematy.

Ale taka jest prawda. Takie jest boskie prawo. Ważniejsze niż nasze ziemskie chcenia.

A więź nigdy nie umiera. Jest ponadczasowa.
Babcia opiekuje się mną ciągle. Czuwa jak niewidzialna dłoń.
Bo przecież nawet jeśli dotykam tej wiedzy niebiańskiej to nadal jest we mnie ta ludzka część, 
którą  ilość bólu przerasta. Ostatnio chyba mocniej

I kiedy wracałam z hospicjum.

Zmęczona. Zamyślona. Zapłakana

Kontrola drogowa.

Przekroczyłam prędkość. Nie zapięłam też pasów. Tu się dopiero podziało. 
Policja to tak bardzo ludzcy ludzie . Historia miała jak zwykle bardzo dobre zakończenie. Dotarło do mnie jak znów zamykam się ze swoimi smutkami.
I że dobrze jest powiedzieć o tym i to nazwać.  
Pozostaje mi jeszcze zaopiekować się swoim życiem wewnętrznym bardziej.

Ta niewidzialna siła przypomina mi na różne sposoby. Czuwa... Zawsze wtedy kiedy ja zapominam. Jak niewidzialna dłoń

‐--------------------------


-----------------------------

Szczególne podziękowania dla wspierająch
Justyna Anna Zięba